| Źródło: fot. http://www.wisla-plock.pl/
Śląsk rozbity w Płocku. Katem wrocławian były zawodnik zielono-biało-czerwonych.
Spotkanie rozegrane w Płocku w dużej mierze rozstrzygnęło się już w 12. minucie. Igors Tarasovs sfaulował w polu karnym podążającego w stronę bramki przeciwnika, za co sędzia ukarał go czerwoną kartką, dyktując jednocześnie rzut karny dla gospodarzy. Jedenastkę pewnie wykonał Varela i było 1:0. Śląsk podłamany fatalnym początkiem meczu zaczął popełniać proste błędy w obronie, czego efektem stały się kolejne gole "nafciarzy". Do przerwy gracze Wisły trafili jeszcze dwa razy, podwyższając wynik na 3:0.
Po zmianie stron wrocławianie próbowali zagrozić bramce gospodarzy. Zadanie to było jednak niezwykle trudne, biorąc pod uwagę fakt grania w dziesiątkę. W 59. minucie Śląsk mógł zdobyć bramkę z rzutu karnego. Z jedenastu metrów pomylił się jednak Piech. Co nie udało się napastnikowi wrocławskiego klubu, udało się Jakubowi Koseckiemu. Pomocnik zielono-biało-czerwonych świetnie wyszedł na pozycję i 63. minucie wpisał się na listę strzelców. Niestety piłkarze z Płocka nie zamierzali rezygnować z walki o następne trafienia. Kolejny w tym meczu rzut karny, tym razem wykorzystał były snajper wrocławian - Kamil Biliński, który zdobył również bramkę w pierwszej połowie.
Ostatecznie Wisła Płock pokonała na własnym stadionie Śląsk Wrocław 4:1.
Śląsk rozgrywał swój mecz dopiero w poniedziałek, lecz minionego weekendu za udany nie mogą uznać również inne wrocławskie drużyny. Ślęza Wrocław przegrała po raz pierwszy w tym sezonie. Lepsze od mistrzyń Polski okazały się koszykarki z Polkowic (wynik: 67:76). Porażki doznał także Impel. Siatkarki z Dolnego Śląska musiały uznać wyższość zawodniczek z Bydgoszczy (Pałac-Impel 3:1).
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj