Niezależny, tajemniczy i robi co chce. Okoliczni mieszkańcy twierdzą, że był tu od zawsze. Na co dzień spotkać go można wylegującego się na swojej budce przy ulicy Partynickiej lub biegającego pośród trawników w poszukiwaniu rozrywki. Trudno przejść obok niego obojętnie. Swoją monumentalną posturą przyciąga wzrok i budzi uśmiech przechodniów. Czy to najszczęśliwszy kot na Krzykach? A może i w całym Wrocławiu?