Wrocław: Ile kosztuje pobyt w izbie wytrzeźwień?
Tu nocleg należy do najdroższych w mieście, a pobyt jest ograniczony tylko do 24 godzin. W środku spartańskie warunki, łóżka bez poduszek i kraty w oknach. Ale chętnych i tak nie brakuje. Zgodnie z ustawą o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi Rada Miejska co roku ustala wysokość opłat za pobyt w izbie wytrzeźwień. Na sesji 23 marca, radni przyjęli uchwałę, w której ustalą stawkę za pobyt we Wrocławskim Ośrodku Pomocy Osobom Nietrzeźwym, w kwocie 298,18 zł (obecnie jest to 299,98 zł). Tyle trzeba zapłacić bez względu, czy będzie to jedna godzina, czy sześć. W ośrodku nie można być dłużej niż dobę.
– Różnica w opłacie jest minimalna, ale musi być przyjęta przez gminę, bo wynika to z obwieszczenia Ministra Zdrowia z 3 lutego 2017 r. w sprawie maksymalnej wysokości opłaty za pobyt w izbie wytrzeźwień, placówce lub jednostce Policji – tłumaczy Stanisław Grzegorski, dyr. Wrocławskiego Ośrodka Pomocy Osobom Nietrzeźwym.
Do placówki trafiają ci, którzy mają od 0,5 do 3,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. W 2016 r. z pobytu skorzystało 9980 osób (mniej więcej 10 tys. osób rocznie, korzysta z izby w ciągu kilku ostatnich lat), ok. 13 % to kobiety, 33 % to osoby bezdomne.
– Niecałe 10% stanowią ci, którzy nie skończyli jeszcze do 25 lat, najwięcej osób jest w okolicy „50” – wylicza Stanisław Grzegorski.
Ośrodek Pomocy Osobom Nietrzeźwym w 100 procentach finansuje gmina Wrocław. Tegoroczny budżet to 1 mln 850 tys. zł. W ośrodku, w 11 salach są 54 łóżka. Placówka oferuje tak zwane pogotowie odzieżowe. Pijani po wytrzeźwieniu mogą liczyć na czystą odzież i posiłek. Ale to nie wszystko: – Bezdomni nie mają ubezpieczenia zdrowotnego i nie wiadomo, jaki jest ich stan zdrowia. Dzięki temu, że mamy przez całą dobę lekarza, osoby te mogą być przebadane – wymienia Stanisław Grzegorski i dodaje, że do dyspozycji jest też psychoterapeuta.
– Kiedy zaczynaliśmy w 2013 r. mieliśmy 313 osób. a w ubiegłym roku padł rekord. Na badanie alkomatem zgłosiło się do nas ponad 3 tys. chetnych. Coraz więcej osób za nim wsiądzie do samochodu woli sprawdzić w jakim jest stanie. Przychodzą do nas, bo jesteśmy blisko centrum, gdzie jest wiele restauracji i barów – mówi Stanisław Grzegorski.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj