Nowy klub w Radzie Miejskiej Wrocławia
Nie ustają emocje po październikowych wyborach parlamentarnych, w których większość wyborców opowiedziała się po stronie partii tzw. opozycji demokratycznej. Na fali tej euforii niektóre partie poczuły wiatr w żagle i postanowiły zagrać o pełną pulę przed zbliżającymi się wyborami samorządowymi, które odbędą się w kwietniu 2024.
Jednym z przykładów takiej ambicji jest Wrocław, gdzie lokalne struktury Platformy Obywatelskiej postanowiły powołać własny klub w Radzie Miejskiej, pomimo, że przez okrągłe 5 lat kadencji politycy PO byli w koalicji rządzącej miastem, jako członkowie klubu radnych prezydenta Jacka Sutryka.
Udało nam się poznać kulisy tego całego zamieszania. Osoba z bezpośredniego kierownictwa lokalnej PO zdradza nam: „musieliśmy powołać własny klub, gdyż przewodniczący regionu mocno na nas naciskał, a bardzo źle zniósł deklarację Jacka Sutryka, że ten będzie ubiegał się reelekcję. Michał nie może wybaczyć Jackowi, że nie został wiceprezydentem u jego boku w 2018 roku.”
Jak wyglądało powołanie nowego klubu?
W piątek 17 października lokalna PO podjęła uchwałę w przedmiocie powołaniu własnego klubu w Radzie Miejskiej. Wtedy też zaczęły się targi o stanowisko szefa nowego klubu.
Najpierw przewodniczący Jaros chciał forsować kandydaturę radnego Igora Wójcika, ale w obliczu braku szans na jego wybór, zaproponował radną Agnieszkę Rybczak.
Głosowanie było jednak tajne, zaś radni PO pokazali przewodniczącemu czerwoną kartkę, wybierając na szefa klubu radnego Michała Młyńczaka.
Wynik głosowania wywołał niemałą konsternację wewnątrz partii. Briefingu prasowego nie udało się już odwoływać. Podczas konferencji zarówno Michał Jaros, jak i poseł Bogdan Zdrojewski musieli robić dobrą minę do złej gry.
Więcej informacji wkrótce.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj