17 sierpnia w Hotelu Ibis Wrocław Centrum odbył się kolejny koncert, będący kontynuacją wieloletniego programu Ibis MUSIC, którego ideą jest wsparcie i promowanie wschodzących i początkujących artystów w ich muzycznej karierze poprzez organizację koncertów na żywo w hotelach czy współpracę z festiwalami i wydarzeniami muzycznymi, takimi jak Sziget Festival, gdzie marka ma osobną scenę przepełnioną wschodzącymi dźwiękami.
Relację z tego niecodziennego wydarzenia przygotował dla Państwa Artur Potaczek, nasz redakcyjny kolega.
| Źródło: mat. prasowe partnera, Artur Potaczek/WrocławDlaWas, fot. Sylwia Potaczek, Artur Potaczek
Ibis Wrocław Centrum w gorących rytmach lata
Wczorajszego wieczoru, scena Ibis Wrocław Centrum, w Hotelu Ibis, gościła dwie wspaniałe i utalentowane wykonawczynie: Zalię oraz Saya Noe. Zalia, jakkolwiek znana już z takich utworów jak: "Biegnę", "Sierpień", czy "Lot", nadal dla wielu potencjalnych słuchaczy i fanów, pozostaje artystką do odkrycia i pokochania.
Zalia czarowała publiczność swoim głosem od pierwszego akordu. Ciekawy wokal o wciągającej barwie, wpadające w ucho aranżacje i nienachalne, niepretensjonalne teksty, rozbudzały zgromadzoną publiczność. Jej świat ballad, bossa novych, opowieści o miłości, przeżyciach i doznaniach, wprawiał w zachwyt. Słuchacze przyjęli zaproszenie do świata artystki w ten sierpniowy wieczór i może niezbyt spiesznie, jednak ostatecznie pobiegli, a nawet wzbili się do lotu wraz z młodą gwiazdą, nie żałując, zapewne, chwili zapomnienia.
Na antypodach kontemplacyjnych utworów Zalii ustawiła zgromadzonych w Ibis Centrum Wrocław, druga wykonawczyni, Saya Noe, gościni i jej zespół z Węgier. Tsunami energi jakie uderzylo ze sceny Ibis Music Wroclaw, podczas występu gości z Węgier, było tyleż niespodziewane co pożądane.
Świetny wokal, witalność, żywiołowość, dobry ruch sceniczny, fantastyczny kontakt z widownią artystki i dobrze zgrany muzyczny band porwały publiczność do żywiołowej zabawy. Tego wieczoru frontmenka Saya Noe nie brala jeńców.
Poza wcześniej wymienionymi zaletami, łącznie z uwodzicielską i tajfuniczną energią, okazała się sprawną multiinstrumentalistką (syntezator, gitara). Ten wieczór mógłby trwać i trwać. Dlatego też, obie artystki bisowały w nieskończoność. Na szczęście, bo szkoda było opuszczać widownię tego upalnego wieczoru.
autor: Artur Potaczek
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj