| Źródło: fot: TOZ we Wrocławiu
Dwóch sąsiadów, zakrwawiona siekiera i szpadel. Ofiarą bezdomny kundelek.
Nie wiemy, jaką trzeba być osobą, by dokonać okrucieństwa na bezbronnym zwierzęciu. - piszą pracownicy Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt we Wrocławiu, którzy wraz z policja zajęli się sprawą.
Ofiarą zwyrodnialców był bezdomny pies, który od kilku dni błąkał się po okolicy. Według opinii mieszkańców był przyjaźnie nastawiony do ludzi.
Wczoraj wieczorem jedna z mieszkanek podwrocławskich Bratowic usłyszała wycie psa. Kiedy wyszła na zewnątrz zobaczyła dwóch sąsiadów stojących przy martwym zwierzęciu – Człowiek, którego znam od urodzenia, sąsiad Zygmunt, trzymał w ręku siekierę, którą parę minut wcześniej zabił psa. A pan Jurek stał ze sztychówką taki obojętny – relacjonuje dla TVP kobieta.
Na miejscu zdarzenia pojawili się funkcjonariusze policji, którzy zatrzymali 62-letniego mieszkańca gminy Żurawina, który w chwili zatrzymania był nietrzeźwy.
jak donosi TVP wśród mieszkańców wsi panuje przekonanie, że Zygmunt S. działał na zlecenie sąsiada. „Zygmunt chodził do pana Jurka i sobie tak dorabiał z dorywki, bo nigdzie nie pracował, i powiem szczerze – za wódkę Zygmunt gotów zrobić był wszystko” – uważa jedna z sąsiadek. – Mówią, że to było zabicie za pięćdziesiąt złotych.
Wyrok więzienia za zabicie zwierzęcia grozi zarówno sprawcy, jak i ewentualnemu zleceniodawcy.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj