Niedziela w markecie
Nic więc dziwnego, że wszyscy się boją tego zakazu. Projekt ustawy leży w Sejmie od października ub. roku. Leży i nikt nie chce go tknąć. Ale ostatnio znowu dyskutowano na jego temat. Chodziło nie o to, czy zakazać handlu w niedziele, lecz w które.
Zakaz handlu w niedziele obowiązuje w różnych krajach Europy. Na przykład w Austrii. Wszystkie duże sklepy są tam w niedziele nieczynne. W soboty działają zaś znacznie krócej niż w dni powszednie. Różne kraje stosują różne rozwiązania. A jak jest w Polsce? Wszyscy wiemy.
O tym, że pracownicy sklepów powinni mieć wolne niedziele, głośno było w trakcie kampanii wyborczej i przez kilka kolejnych miesięcy. Handlowcy protestowali, przedstawiając swoje wyliczenia. I zapewne one zadecydowały, że rządząca partia nie spieszy się z nową regulacją prawną.
Czyżbyśmy w dni wolne zostawiali w sklepach aż tak wiele pieniędzy? To możliwe. Wolny czas wykorzystujemy również na zrobienie zakupów. Wszak wizyta w dużym centrum handlowym wymaga czasu. A w dni powszednie tego czasu zbyt wiele nie mamy.
Początkowo dominowała koncepcja całkowitego zakazu handlu w niedziele. Ale gdy okazało się, że wpływy podatkowe znacznie by spadły, zaczęto przebąkiwać o zakazie w jedną lub dwie niedziele w miesiącu. Wiadomo, że powstałby chaos. Handlowcy byli wręcz przerażeni. Mówili, że to zdezorganizowałoby np. system organizowania promocji. A klienci mogliby się czuć całkiem zagubieni.
Wiceminister Stanisław Szwed z resortu rodziny, pracy i polityki społecznej zapowiedział, że rząd nie zaprezentuje w Sejmie projektu z jedną bądź dwiema niedzielami objętymi zakazem. Czyli albo wszystkie, albo żadna.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj