Jest komendantem od trzech dni. Zwolnił policjantów z Trzemeskiej!
Jak donosi Radio Wrocław funkcjonariusz, który raził prądem 25-latka, sam odszedł ze służby w ubiegłym roku, o czym poinformował komendant wojewódzki Tomasz Trawiński. Nowy szef dolnośląskiej policji, zapewnił, że rzetelne wyjaśnienie sprawy śmierci Igora to dla niego priorytet.
- Moją pierwszą decyzją było wszczęcie w stosunku do pięciu funkcjonariuszy komendy miejskiej Wrocław-Stare Miasto postępowania administracyjnego w kierunku zwolnienia ich z policji z uwagi na ważny interes służby. Szósty policjant, który brał udział w czynnościach w związku z zatrzymaniem Igora Stachowiaka zwolnił się na własną prośbę z policji w ubiegłym roku - poinformował w swym wystąpieniu nadinsp. Tomasz Trawiński.
- Poleciłem też wszcząć postępowanie dyscyplinarne wobec oficera z komendy miejskiej policji we Wrocławiu, który wyjaśniał sprawę śmierci Igora Stachowiaka - dodał Trawiński.
- Poleciłem wszcząć postępowania dyscyplinarne w stosunku do odwołanych, już byłych, komendantów miejskich policji we Wrocławiu oraz zastępcy komendanta miejskiego policji, w związku z niedopełnieniem przez nich czynności, zmierzających do właściwego nadzoru nad prowadzonym postępowaniem, mającym wyjaśnić wszystkiego okoliczności tego tragicznego zdarzenia - oświadczył nowy szef dolnośląskiej policji.
W ocenie Trawińskiego, zastępca komendanta komisariatu policji Wrocław Stare Miast, który przebywał na terenie komisariatu podczas zatrzymania Stachowiaka.
- Oficer ten pełnił na tym samym stanowisku służbę w roku ubiegłym i w dniu tego tragicznego zdarzenia przybywał na terenie komisariatu policji. W mojej ocenie nie podjął żadnych działań, aby zapobiec tym wydarzeniom, które miały miejsce w komisariacie - powiedział.
Tomasz Trawiński ogłosił też, że służby logistyczne policji sprawdzą monitoring w jednostkach dolnośląskiej policji oraz że urządzenia monitorujące zostaną zamontowane wszędzie tam, gdzie dochodzi do przesłuchań.
Przypomnijmy, że fala zwolnień w polskiej policji ruszyła dopiero po roku od tragicznych wydarzeń na Trzemeskiej, tuż po emisji materiału Wojciecha Bojanowskiego na antenie TVN. Dziennikarze Superwizjera ujawnili, że policjanci na komisariacie Wrocław Stare Miasto przesłuchując w ciemnej toalecie 25 -latka wielokrotnie razili go prądem z paralizatora, co mogło przyczynić się do późniejszej śmierci Stachowiaka.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj